Oba powstały w tym samym roku, oba traktują o peerelowskiej przeszłości.
"Rewers" miał być lekki, przez co chwilami traci na wiarygodności (po zabójstwie ubeka oj działo by się, działo w stalinowskiej Polsce...)," Dom zły" śmieszyć i bawić nie ma zamiaru i stąd chyba na kandydowanie do oscara nie miał szans.
"Rewers" opiera się na wspaniałej Annie Polony i Krystynie Jandzie (dzięki tej roli z powrotem przekonałam sie po wielu latach "nieufności" do tej aktorki).
Ogólnie - spory pozytyw, ale dla mnie miał nieszczęście, że wyszedł w tym samym czasie co "Dom" i porównanie, mimo innego ciężaru gatunkowego, się niestety nasuwa.
Ale Lankosza będę śledzić z zaciekawieniem...